Daucus Carota
L
Pomarańczowa,
chrupiąca(spełniająca więc założenia bloga), zdrowa(nie są to w takim razie
czipsy paprykowe), słodkawa, lubiana przez króliki, znienawidzona przez
dzieciaki w przedszkolu. Czy już wiecie, co to jest?
Jeśli
nie- to podpowiem jeszcze:
Rosnę
sobie - dołem głowa, górą nać
- Kto mi powie: co się jeszcze może stać?
Odpowiedź: La la la la Wszystko się może zdarzyć...
- Kto mi powie: co się jeszcze może stać?
Odpowiedź: La la la la Wszystko się może zdarzyć...
Kto oglądał Jacka i Placka?
Kto przechodził traumy rozgotowanej papki w stołówkach? Kto pochłaniał owe
warzywo w celu zakonserwowania świeżo nabytej opalenizny? Kto wreszcie spędzał
straszliwe chwile w czasie wakacji ścierając na wielkiej tarze ten niezbędny składnik
kapusty kiszonej i wszelkich innych słoikowych sałatek, które w zimie dekorują
przestrzeń talerza między ziemniakami, a kotletem? Kto przynajmniej jedną z tych
czynności uprawiał, to wie, że już od 130 wyrazów piszę o marchewce. Mam pewne
podejrzenia, że Jan Brzechwa nie lubił marchewki. Może są one niesłuszne, ale
czy wielbiciel oranżowego warzywka napisałby coś takiego? Nie wydaje mi się.
Marchewka
Dawno temu, choć nikt o tym nie wie,
Marchewka rosła na drzewie,
A że tak wysoko rosła -
Była okropnie wyniosła.
O kapuście mówiła "kapucha",
Z brukwi się wyśmiewała, że jest tłustobrzucha,
A jak się wyrażała o rzepie,
Nawet nie wspominać lepiej.
Pomidor nazywała czerwoną naroślą,
Sałatę - jarzyną oślą,
Ziemniak - ślepiem wyłupiastym,
A koper, po prostu, chwastem.
"Ja - mówiła marchewka - ja to jestem taka,
Że jeśli tylko zechcę, zakasuję ptaka,
Rosnę w górze, na drzewie, lecz jak będzie trzeba,
Pofrunę nawet do nieba!
Ja jestem nadzwyczajna, w smaku niebywała,
Jam owoc nad owoce, ze mną nie przelewki!"
Tak mówiła marchewka - głupia samochwała.
Dlatego właśnie dzieci nie lubią marchewki.
Dawno temu, choć nikt o tym nie wie,
Marchewka rosła na drzewie,
A że tak wysoko rosła -
Była okropnie wyniosła.
O kapuście mówiła "kapucha",
Z brukwi się wyśmiewała, że jest tłustobrzucha,
A jak się wyrażała o rzepie,
Nawet nie wspominać lepiej.
Pomidor nazywała czerwoną naroślą,
Sałatę - jarzyną oślą,
Ziemniak - ślepiem wyłupiastym,
A koper, po prostu, chwastem.
"Ja - mówiła marchewka - ja to jestem taka,
Że jeśli tylko zechcę, zakasuję ptaka,
Rosnę w górze, na drzewie, lecz jak będzie trzeba,
Pofrunę nawet do nieba!
Ja jestem nadzwyczajna, w smaku niebywała,
Jam owoc nad owoce, ze mną nie przelewki!"
Tak mówiła marchewka - głupia samochwała.
Dlatego właśnie dzieci nie lubią marchewki.
Ja
tam marchewkę
lubię. Dlatego też
postanowiłam przeprowadzić pewien
eksperyment mający na celu udowodnienie tego, że każdy tak naprawdę to warzywko jest w
stanie spożyć, oblizać się i powiedzieć: Ale
dobre. Nawet jeśli
wcześniej twierdził: O nie! Marchewki to ja za żadne skarby nie zjem! Wolę łykać suchy piach i popijać go deszczówką niż marchew chrupnąć!
Dodam tylko że najbardziej zaciekły wróg marchewki jakiego znam pożarł 3
kawałki ciasta z jej sporym dodatkiem i stwierdził: eeeee to może ja kapusty nie lubię, albo kalarepy? hmmmm;)
Ps. Jeśli myślisz, że jesteś
kuchennym inwalidą i wielokrotnie pomyliłeś talerz z widelcem, a mieszanie z
krojeniem- to ciasto jest właśnie dla Ciebie stworzone! Jest banalne do tego
stopnia, że nawet sama marchewka poradziłaby sobie z wykonaniem. Pod warunkiem,
że miałaby piekarnik .
Ciacho marchewkowe
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
2 ubite szklanki marchwi startej na tarce
o średnich oczkach
1 szklanka oleju
4 jajka
2 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1łyżeczka przyprawy do piernika
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
100 g ziaren słonecznika wcześniej
uprażonego na patelni
rodzynki albo pomarańczowa skórka
kilka kropelek olejku rumowego
Najpierw ubijamy na sztywno pianę z
białek. Powoli dodajemy cukier i ciągle miksując dokładamy po jednym żółtku. Masa
musi być bardzo puszysta. Ubijanie trwa ok. 7-9 minut. Następnie powoli wlewamy
olej, dodajemy marchewkę, słonecznik i mąkę wymieszaną z pozostałymi
składnikami. Przyznam, że dosyć ciężko się to miesza, całe widełki miksera są
obklejone do granic możliwości, ale grunt żeby się wymieszało. Ciasto wylewamy
na blaszkę wcześniej posmarowaną oliwą i obsypaną bułką tartą. Wymiary blaszki-20-35
cm. Ciasto pieczemy ok.30 minut w temperaturze 180-200 stopni. Dla pewności
zawsze możemy wsadzić patyczek w ciasto w czasie pieczenia i jeśli stwierdzimy
po wyciagnięciu, że jest on suchy– to ciasto jest gotowe. Jeśli natomiast nadał
patyczek przejawia symptomy wilgotności to niestety, ale ciasto musimy jeszcze
chwilkę podpiec. Po wyciągnięciu i ostudzeniu placek możemy polać polewą
czekoladową, albo posypać cukrem pudrem pomieszanym z cynamonem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz